Zarzęcin 2018
Tak jak w tamtym roku... Skoro tutaj piszę to możecie się domyślić że nic mnie nie pożarło, że się nie zgubiłam w lesie i ogólnie przetrwałam obóz. Brawa dla mnie!!
Oczywiście żartuję.
Zarzęcin miejscowość nad zalewem sulejowskim gdzie znajduje się baza harcerska. W tamtym roku byłam tam pierwszy raz i postanowiłam powtórzyć tą historię albo raczej przygodę jeszcze raz.
Tak samo jak w tamtym roku pojechałam tam ze swoja świetlicą. Nie do końca ta sama ekipa co rok temu ale za to poznałam wiele nowych osób i bardziej zgrałam się z moimi stałymi ziomkami świetlicowymi.
Ogólnie cały wyjazd wyglądał mniej więcej tak samo jak w tamtym roku. Spędzaliśmy wspólnie czas nad wodą, chodziliśmy na wycieczki do sklepu, pływaliśmy kajakami. Oczywiście mieliśmy dyżur na obozie. Ja znalazłam się w ekipie kuchennej. W mojej grupie poszło o wiele lepiej niż rok temu.
Tegoroczny obóz był bardzo podobny do ostatniego. Nawet tak samo jak w tamtym roku mieliśmy burzę ale obyło się bez awantur i wszelakich problemów. Historia z poprzedniego roku czegoś nas nauczyła. Jedyną różnicą było to że nie było połowy uczestników z tamtego roku. Lecz tak naprawdę to cieszę się że był prawie inny skład.
Zapomniałabym wspomnieć o turnieju. Rok temu drugie miejsce natomiast w tym roku szóste. Przegraliśmy, totalna klapa. Szkoda o tym gadać ale i tak jestem z naszej drużyny dumna. Staraliśmy się pomimo braku jednych z lepszych zawodników oraz po stracie naszego przyjaciela jak i zawodnika. Oczywiście przed zawodami specjalnie dla niego nastała minuta ciszy. Od września zaczynamy z treningami i za rok pokażemy że Konar nadal Płonie. Jeśli chodzi o inne konkurencje to zajęliśmy trzecie miejsce w kajakach oraz pierwsze w biegach na sto metrów. Pomimo przegranej w meczu to i tak jestem dumna z mojej świetlicy.
Za rok na pewno wrócę do tego miejsca które pomaga mi zapomnieć o życiu w mieście. Do miejsca gdzie rodzą się nowe wspomnienia. Do miejsca gdzie mogę spędzić czas moją drugą rodzinką.
Jeśli to czytacie to dziękuje.
Oczywiście żartuję.
Zarzęcin miejscowość nad zalewem sulejowskim gdzie znajduje się baza harcerska. W tamtym roku byłam tam pierwszy raz i postanowiłam powtórzyć tą historię albo raczej przygodę jeszcze raz.
Tak samo jak w tamtym roku pojechałam tam ze swoja świetlicą. Nie do końca ta sama ekipa co rok temu ale za to poznałam wiele nowych osób i bardziej zgrałam się z moimi stałymi ziomkami świetlicowymi.
Ogólnie cały wyjazd wyglądał mniej więcej tak samo jak w tamtym roku. Spędzaliśmy wspólnie czas nad wodą, chodziliśmy na wycieczki do sklepu, pływaliśmy kajakami. Oczywiście mieliśmy dyżur na obozie. Ja znalazłam się w ekipie kuchennej. W mojej grupie poszło o wiele lepiej niż rok temu.
Tegoroczny obóz był bardzo podobny do ostatniego. Nawet tak samo jak w tamtym roku mieliśmy burzę ale obyło się bez awantur i wszelakich problemów. Historia z poprzedniego roku czegoś nas nauczyła. Jedyną różnicą było to że nie było połowy uczestników z tamtego roku. Lecz tak naprawdę to cieszę się że był prawie inny skład.
Zapomniałabym wspomnieć o turnieju. Rok temu drugie miejsce natomiast w tym roku szóste. Przegraliśmy, totalna klapa. Szkoda o tym gadać ale i tak jestem z naszej drużyny dumna. Staraliśmy się pomimo braku jednych z lepszych zawodników oraz po stracie naszego przyjaciela jak i zawodnika. Oczywiście przed zawodami specjalnie dla niego nastała minuta ciszy. Od września zaczynamy z treningami i za rok pokażemy że Konar nadal Płonie. Jeśli chodzi o inne konkurencje to zajęliśmy trzecie miejsce w kajakach oraz pierwsze w biegach na sto metrów. Pomimo przegranej w meczu to i tak jestem dumna z mojej świetlicy.
Za rok na pewno wrócę do tego miejsca które pomaga mi zapomnieć o życiu w mieście. Do miejsca gdzie rodzą się nowe wspomnienia. Do miejsca gdzie mogę spędzić czas moją drugą rodzinką.
Jeśli to czytacie to dziękuje.
Komentarze
Prześlij komentarz