Tajemnicza książka.


Macie w swoim życiu takie miejsce w którym możecie uciec od rzeczywistości? 
Możecie na spokojnie wszystko przemyśleć? Po prostu zniknąć z tego świata i zapomnieć o wszystkim chociaż na moment? Nie wiem jak wy ale ja swoje takie miejsce mam. Pamiętam jak znalazłam się tam pierwszy raz kilka lat temu. Średniej wielkości pomieszczenie, wszędzie porozstawiane półki a na nich równiutko poustawiane książki. Wy też tak jak ja kochacie zapach książek? Zakochałam się w tym widoku jak i zapachu. Dla pięcioletniej mnie doznanie niesamowite. Od tamtej pory biblioteka jest dla mnie miejscem gdzie mogę uciec od szarej rzeczywistości.
                                                                 ~~•~~
    - To by było na tyle dzisiaj. Pamiętajcie o projekcie którego termin na składanie waszych prac mija w przyszłym tygodniu. - po sali rozniósł się dźwięk szurających krzeseł. Zajęcia się skończył, każdy student ucieszony bo nie musi już dłużej siedzieć na nudnych wykładach u Pana Busena aż do przyszłego tygodnia.
Podniosłam swoje cztery litery i wolnym krokiem wyszłam w sali. Na szczęście to już koniec wykładów i spokojnie mogę się przejść do biblioteki. Zresztą jak to zwykle bywa. Najpierw pół dnia wykładów a później wizyta w bibliotece. Jednak dzisiaj miałam dodatkowy powód aby znaleźć się w tym magicznym miejscu. Projekt na zajęcia u Pana Busena.
Wyszłam z głównego budynku mojej uczelni i kierowałam się w stronę parkingu gdzie stał mój samochód. Mój spacer w stronę samochodu przerwał mi dobrze znany głos.
    - Martina! Zaczekaj! - odwróciłam się w stronę osoby która mnie wołała i zobaczyłam moją przyjaciółkę Ninę. - No w końcu! Ja i Daniel wybieramy się na plaże i spotykamy się tam z innymi. Jedziesz z nami?
    - Chętnie ale nie mogę dzisiaj ponieważ...
    - Nie kończ. - dziewczyna mi przerwała - Znam zakończenie tego zdania. Dzisiaj nie mogę bo jadę do biblioteki. Dziewczyno spędzasz tam całe dnie. Ja się czasami zastanawiam czemu ty nie studiujesz jakiegoś bibliotekoznawstwa ? Czemu ty uczysz się na profilu fotograficznym?
Tak, Martina Lopez maniaczka na punkcie książek chce zostać w przyszłości fotografką. Dlatego też studiuje na takiej uczelni gdzie jest profil fotograficzny.
    - Uwielbiam te dwie rzeczy i musiałam jakoś to pogodzić i tak jakoś wyszło. Teraz przepraszam ale muszę się udać do biblioteki aby dokończyć swój projekt bo inaczej nie zaliczę przedmiotu.
Zostawiłam dziewczynę samą i ruszyłam z powrotem w kierunku swojego auta. Po około dziesięciu minutach jazdy dotarłam do mojego królestwa.
    - Witaj Martina. - od razu na wejściu przywitała mnie Amanda, starsza pani na oko ma może z pięćdziesiąt lat.
    - Dzień dobry Amando - uśmiechnęłam się do kobiety. Chwile pogadałam z kobietą a później stwierdziłam że rozłożę swój sprzęt i zrobię jeszcze kilka zdjęć na zaliczenie.
Temat pracy brzmiał „Chodź, pokaże ci moje miejsce na ziemi”. Kiedy tylko usłyszałam ten temat to od razu pomyślałam o bibliotece. Amanda pozwoliła mi pracować tutaj nad pracą zaliczeniową w zamian za drobną pomocy, tego typu jak układanie książek na półkach. Pasował mi taki układ. Gdzieś tak po godzinie miałam wystarczającą ilość zdjęć do zakończenia pracy. Poukładałam na półkach książki i postanowiłam zostać jeszcze trochę i poczytać coś ciekawego. Skierowałam się w mój ulubiony dział, fantastyka. Zamknęłam oczy i po omacku wybrałam jakąś książkę. Zawsze tak robię bo trudno mi wybrać odpowiednią książkę. Kiedy tylko otworzyłam oczy zauważyłam że trzymam książkę której wcześniej nie widziałam. Stara, zniszczona książka. Najdziwniejsze było to że nie było na niej tytułu ani autora. Zwykła zniszczona brązowa okładka. Zaciekawiona, ruszyłam z książką do najbliższego stolika. Usiadłam wygodnie i przez chwilę zastanawiałam się czy na pewno ja otworzyć. W końcu ją otworzyłam. Nagle poczułam się senna i coś mi się zdawało że zasnęłam.
                                                               ~~•~~
           - Księżniczko czas wstać z łóżka. - obudził mnie jakiś kobiecy głos. Otworzyłam oczy a nade mną był młoda kobieta około trzydziestki. Kim ona jest? - Dzisiaj pogoda nam dopisuje. Król wysłał mnie po ciebie abyś zeszła na śniadanie. - wpatrywałam się ze zdziwieniem na kobietę. Co tu się do cholery dzieje?
            - Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? - kobieta spojrzała na mnie zdezorientowana.
           - Księżniczka dobrze się czuje? Wezwać medyka? - na twarzy kobiety można było zauważyć że się zmartwiła. - To ja księżniczko, Elena twoja służka. Czy coś się stało Księżniczko? Może wezwę medyka?
           - Nie potrzeba nikogo wzywać. Po prostu miałam dziwny sen. Jest już w porządku. - wstałam z wielkiego łoża i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było wielkie, wokół pełno ozdób i zdobnych mebli. Służka pomogła mi się ubrać pomimo moich sprzeciwów. Gotowa, ubrana w dziwną suknię która zresztą była nie wygodna. Sukienka była błękitna, pełna falban. Przejrzałam się w lustrze i to co w nim zobaczyłam wmurowało mnie w ziemię. Moje krótkie do ramion czarne włosy gdzieś znikły, a na ich miejscu pojawiły się długie aż do psa brązowe włosy. Moje piwne oczy teraz były niebieskie. Jedynie co przypominało mnie to tylko rysy twarzy.
            - Nadal zastanawiałam się co tu się odwala. Czy to jakiś sen? Elena zaprowadziła mnie do wielkiej jadalni. Idąc długimi korytarzami przyglądałam się wielkim obrazom, które wisiały na ścianach. Przyjrzałam się także ogromnej jadalni. Na środku pomieszczenia stał ogromny stół który pomieściłby około dwudziestu osób. Na jednej ze ścian wisiał obraz przedstawiający mnie jako małą dziewczynkę i prawdopodobnie moich rodziców z tego świata. Przy stole siedziała już jedna osoba. Starszy mężczyzna o brązowych włosach gdzieniegdzie siwe pasemka się przebijały. Domyśliłam się że to on musi być moim ojcem i królem tej oto krainy.
             - Witaj córko. - gestem ręki pokazał abym usiadła obok niego przy stole. - Jak się spało?
             - Dobrze ojcze – zaczęliśmy w spokoju jeść posiłek. Nigdy w swoim życiu nie jadłam tak pysznych potraw. Po pewnym czasie ojciec przerwał posiłek i spojrzał na mnie.
             - Pamiętasz o dzisiejszej wizycie księcia Lorenzo z sąsiadującego królestwa. Musimy omówić ostatnie szczegóły waszego ślubu. - na te słowa o mało co bym się nie popluła. Jednak postanowiłam jakoś ukryć moje zdziwienie. Chociaż po minie mężczyzny siedzącego obok mnie mogłam się domyślić że nie udało mi się to. - Luna czemu ty zawsze o wszystkim zapominasz?
             - Przepraszam ojcze.
             - Idź już do swojej komnaty i przyszykuj się do przyjazdu naszych gości.
Jak na zawołanie w pomieszczeniu zjawiła się Elena, wstałam od stołu pożegnałam się z ojcem i wyszłam z pomieszczenia. Znowu razem z Eleną kroczyłyśmy przez te same korytarze. Kiedy to już znalazłyśmy się w mojej sypialni, dziewczyna ponownie pomogła mi się przebrać. Tym razem miałam na sobie o wiele wygodniejszą suknię. Była ona niebieska ze złotymi wstawkami. Kiedy to już byłam gotowa, kobieta zostawiła mnie samą informując że kiedy tylko przyjedzie książę to po mnie przyjdzie. Postanowiłam się dokładnie rozejrzeć po pomieszczaniu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wyjście które prowadziło pewnie na taras. Ruszyłam w tamtym kierunku i po chwili zauważyłam że miałam racje. Podeszłam do potężnej barierki z kamienie i widok który ukazał się moim oczom był cudowny . Na samym początku widziałam tylko kilka drzew jednak jak się bardziej przyjrzałam to tuż za nimi mogłam dostrzec błękitne morze, złocisty piach. Nad tym całym krajobrazem latały w oddali mewy. Jeszcze za czasów pięcioletniej dziewczynki uwielbiałam szum morza i ciepło złocistego piasku które fajnie parzyło w stopy.

                                                                           ****
               - Witaj Księżniczko – przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany brunet. Przed chwilą przyszłam do sali tronowej gdzie zastałam mojego króla, mojego ojca w towarzystwie dwóch mężczyzn i chłopaka który wyglądał na starszego ode mnie o dwa lata. Chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie w dłoń. - Cieszę się z naszego ponownego spotkania.
Przyznam się że chłopak był naprawdę przystojny i wydawał się być miły. Przywitałam się z gośćmi, chwilę porozmawialiśmy. Jednak kiedy mój ojciec zauważył że się po prostu nudzę, zaproponował abym się przeszła z Lorenzo po ogrodach wokół zamku. Fajnie by było jakbym jeszcze wiedziała jak wyjść z tego zamku i w ogóle znała okolice. Z pomocą przyszła mi Elena która i tak musiała iść za nami w pewnej odległości aby mnie pilnować. Spacerowaliśmy w ciszy po ogrodach. Oczywiście ja przyglądałam się krajobrazowi jaki nas otaczał. W pewnym momencie znaleźliśmy się przy altance, postanowiliśmy usiąść w środku na znajdującej się tam ławce.
                 - Księżniczko Luno, to naprawdę będzie zaszczyt cie poślubić. - powoli zaczynała mnie wkurzać sztywna atmosfera pomiędzy nami jak i w ogóle w tym świecie.
               - Mam pewną propozycje? - mogę chyba zaryzykować, przecież nic się nie stanie. Prawda? - Mówmy sobie po imieniu. Mam na imię Luna. - chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany a ja posłałam mu nieśmiały uśmiech.
               - Skoro sobie tak życzysz. - chłopak ciągle mi się przyglądał jakbym była jakąś kosmitką. - Pamiętam pierwszy dzień kiedy cię spotkałem. Nie przypominasz mi tamtej dziewczyny.
Czy on coś podejrzewa? Ciekawe jak ja mam mu to wytłumaczyć? Przecież ja nawet nie wiem co tu się dzieje. Czemu to musiało przytrafić się akurat mi? Tak wiele pytań a odpowiedzi zero.
               - To dobrze czy źle?
               - Pierwszego dnia kiedy ciebie zobaczyłem Księżniczko byłaś nieśmiała, cicha, zamknięta w sobie. Jakbyś się mnie bała. Zastanawiałem się czemu tak jest, ponieważ ja nie chciałem ci zrobić krzywdy. Zaintrygowałaś mnie swoją postawą jak i osobowością. Dzisiaj przyjeżdżam do waszego królestwa i wydajesz się być inną osobą. Jest to dziwne zjawisko ale wydaje mi się że mi się to podoba. - czułam jak moje policzki robią się czerwone. Lorenzo niepewnie położył swoją dłoń na mojej i ja lekko ścisnął. - Mam nadzieję że przed połączeniem naszych królestw zdążę cię lepiej poznać. Mam nadzieje że odkryję jaka naprawdę jesteś.
Wiedziałam że nie powinnam w to dalej brnąć. Tak naprawdę to nie wiem co się aktualnie dzieje. Czy to jakiś sen? Jeśli tak to mogę dalej ciągnąć tą grę? Czy to się dzieje naprawdę? Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
                - Księżniczko, powinniśmy już wracać do zamku. - w altance pojawiła się Elena. Odsunęłam się od chłopaka i posłałam mu szczery uśmiech co on odwzajemnił. Wstaliśmy z ławeczki na której siedzieliśmy i skierowaliśmy się do zamku ta samą drogę. Przed schodami prowadzącymi ku wejściu do zamku książę dotknął lekko mojego ramienia na co się zatrzymałam. Spojrzałam na mojego towarzysza i zobaczyłam że mi się przygląda.
                 - Dziękuje za twoje towarzystwo podczas spaceru. Postaram się przełożyć nasz ślub jeszcze o kilka miesięcy aby móc lepiej cię poznać, Księżniczko. - chłopak przysunął się bliżej mnie i pocałował mnie w kącik ust. Zszokowana tym gestem z jego strony stałam jak wryta a on po prostu mnie ominął i ruszył ku wejściu.
Po chwili także ruszyłam po schodach. W pewnym momencie poczułam jak na jednym ze schodków obsunęła mi się noga co spowodowało że poleciałam do tyłu. Zderzyłam się z ziemią, poczułam okropny ból i momentalnie straciłam przytomność.
                                                      ~~•~~
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Jednak to co zobaczyłam kiedy tylko otworzyłam oczy po raz kolejny tego dnia zaskoczyło mnie. Z powrotem znajdowałam się w bibliotece a nade mną stała bibliotekarka.
              - Nareszcie się obudziłaś. - kobieta uśmiechnęła się do mnie. - Od piętnastu minut próbuję cię obudzić bo zaraz muszę zamykać bibliotekę.
              - Przepraszam cię Amando. - szybko wstałam od stołu i zaczęłam pakować swoje rzeczy. - Już wychodzę. - gotowa do wyjścia, stwierdziłam że zapytam się o tajemniczą książkę. - Amando, mam pytanie. Ta książka którą czytałam... Jaki ma tytuł? Kto ją napisał? - kobieta spojrzała na mnie a później podniosła książkę ze stołu i pokazała mi okładkę. Teraz to ja naprawdę nie wiem o co chodzi. „Zmierzch”, najzwyklejszy „Zmierzch” który czytałam już milion razy. Ja naprawdę nie wiem co tu się zadziało. Może byłam za bardzo przemęczona całym tym projektem. - Dowiedzenia Amando.
Zostawiając kobietę samą wyszłam z biblioteki i skierowałam się do swojego mieszkania. 
 Co do tajemniczej książki to kilka razy próbowałam ją znaleźć jednak nie udało mi się tego uczynić. To wszystko naprawdę musiało mi się przyśnić.

Główna bohaterka jako Księżniczka Luna z
tajemniczej krainy.
Główna bohaterka w świecie rzeczywistym
jako Martina.








✩✩✩✩✩✩ Jest to pierwsze takie opowiadanko które napisałam. Ta historia powstała spontanicznie podczas nieprzespanej nocy. Wiem że nie jest idealne ale postanowiłam je tu opublikować i zobaczyć jak się przyjmie. Mam nadzieje że się spodoba. 


















Komentarze

Popularne posty